Po pandemii będziemy bardziej online?
Jedną ze spółek, której ceny akcji w ostatnich tygodniach poszły w górę wbrew ogólnym tendencjom, jest producent programu Zoom służącego do grupowych konferencji. Liczba jego pobrań wzrosła w marcu kilkunastokrotnie. Reakcja rynków finansowych sugeruje, że wideorozmowy online nie będą tylko chwilową modą i nawet po zniknięciu zagrożenia firmy i organizacje będą z nich chętniej korzystać. Już wcześniej pojawiały się sugestie, by np. w związku z kryzysem klimatycznym ograniczać liczbę spotkań biznesowych na rzecz kontaktów przez komunikatory. Obecna sytuacja może po prostu przyspieszyć ogólny trend, podobnie jak II wojna światowa szybko spopularyzowała antybiotyki, które znalazły szerokie zastosowanie także w czasie pokoju.
Wtyczka Netflix Party, która pozwala na równoczesne oglądanie tych samych filmów i seriali ze znajomymi oraz komentowanie ich na żywo, istnieje od kilku lat, ale dopiero niedawno zdobyła ogromną popularność. Nie byłoby wcale dziwne, gdyby taki sposób konsumpcji treści wideo utrwalił się, a nawet został oficjalnie wspierany przez sam serwis. Firmy powinny bacznie przyglądać, się, co działa w komunikacji z klientami, a co się nie sprawdza w tym wyjątkowym czasie, aby przygotować się na realia z przyszłości. Skoro w ostatnich tygodniach chatboty, mikropłatności, SMS-y czy kupony online znalazły nowe zastosowania i okazały się pomocne w sytuacji pandemii, jest spora szansa, że zostaną z nami na dłużej .